top of page

ZNAJDŹ NAS NA FACEBOOKU

FOLLOW ME:

  • Facebook Lila ALkionel

Szczęśliwe zakończenie

Dokładnie o 2:09 przyjechał do mnie tenże cukierek. Skradł moje serce. Okrągłe oczka, niewinny pyszczek i cudowny kremowy kolor. Ten mały samczyk z niemieckiej hodowli vom Zottelland od Rosi Filensky niestety krótko był przyczyną mojej radości. Miał zostać tatą przyszłego miotu Alkione, lecz wszystko się pokrzyżowało. Szybka rezerwacja świnki, przelew, sprawna organizacja transportu pochłonęły mnie ostatnimi czasy, a stres sięgnął zenitu. Nieustanne pytania, czy aby na pewno wszystko się uda, czy nic się nie stanie po drodze, czy wszyscy wywiążą się z umów, spędzały mi sen z powiek. Lecz oto się pojawił cały i... Czy jednak zdrowy? Wyczułam coś niepokojącego, gdy wzięłam go na moją dłoń. Przesuwając pacami po jego przednich łapkach poczułam nienaturalne ułożenie jednej z nich. Okazało się, że jest wykrzywiona nienaturalnie do wewnątrz. Wada mogła być genetyczna, mogła też się stać we wczesnym stadium życiowym, lub nabyć z wiekiem. Wiadomo - u świnek, jak i innych zwierząt o wypadek nietrudno. Ciężka mama mogła przygnieść łapkę, a malec zbyt się szarpać. Moja gorycz skierowała się w stronę Rosi. Czemu nie powiedziała? Czy ukryła? Czy to było specjalnie? Rosi przepraszała mnie za niefortunne zdarzenie. Tłumaczyła, że nie widziała, nie zauważyła. Lecz czy hodowca z 22-letnim doświadczeniem hodowlanym i zawód fizjoterapeuty nie zobowiązują? Nie mnie roztrząsać co jest prawdą, lecz taka rzecz nie powinna mieć miejsca. Malec nie odczuwa bólu podczas poruszania się. Jest bardzo zwinny i szybki. Chodzi, je, biega - nic mu nie brakuje jako śwince, lecz defekt skreślił go w moich oczach w hodowlanym życiu.

Pierwszy mój impuls to myśl, by znaleźć mu nowy dom. Już zaczęłam się na nim rozglądać. Lecz po każdym spojrzeniu w stronę samczyka wzrastała chęć by o niego powalczyć. Jego cudowny charakter rekompensował mi tę całą stresującą sytuację. Jest śliczny i od pierwszego dnia jadł odważnie z ręki, a żaden z moich dotychczasowych domowników nie lubił się tak wylegiwać jak to cudo.

Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o jego urazie. Czy to genetyczne, czy może nabyte? Czy jego łapka jest złamana? Za poradą znajomych i doświadczonych hodowców udałam się z kremikiem na RTG łapki. Ze zdjęciami poszłam do polecanej Pani doktor Karoliny Siedleckiej-Kowalczewskiej w Kielcach. Zdjęcia nie wskazywały złamania w żadnym miejscu. Kościec był prawidłowy. Weterynarz stwierdził niedobór witaminy C u malca, oraz spowodowany tym podkurcz łapki. Jego siekacze były do połowy szare, co wskazywało ten niedobór. Samczykowi prawdopodobnie brakowało witaminy we wczesnym stadium rozwoju, a matce w ciąży. Świniak dostał odpowiednią dietę, oraz witaminki. Na łapce przeprowadzamy rehabilitację i ćwiczymy ją codziennie ruszając. Niebawem założymy my usztywniacz pozwalający naprostować łapkę. Po wszystkim poczułam ulgę. Ucieszył mnie fakt, że nie była to wada genetyczna, przekreślająca jego życie hodowlane. Cudownie, że zostanie z nami i będzie mógł doczekać się własnych dzieci.

Peruwianek zadomowił się z nami i dostał imię Korne.

Choć dopiero za mną niepełny rok hodowli, już tyle się wydarzyło. Oby ten budzący się świat po zimie przyniósł mi więcej wesołych zdarzeń.

OSTATNIE POSTY: 

SEARCH BY TAGS: 

Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page